Iwona czyta

Kocham czytać, uwielbiam odwiedzać księgarnie i biblioteki, zawsze podglądam okładkę książki czytanej przez kogoś w miejscu publicznym. Jestem książkowym molem. Od kilku lat obiecuję sobie, że zacznę prowadzić statystyki przeczytanych książek.

Stąd pomysł na bloga, na swoisty pamiętnik przeczytanych książek.....

Zapraszam więc do mnie:)

niedziela, 24 maja 2015

Skąd się biorą dorośli

O tym, że wytłumaczenie wielu naszych zachowań ma swoje źródło w dzieciństwie wiadomo nie od dziś. Warto jednak sięgnąć po książkę Małgorzaty Liszyk-Kozłowskiej i Tomasza Kosiorka, by zrozumieć pewne mechanizmy.
Jak dzieciństwo wpływa na nasze dorosłe życie, dlaczego w pewnych sytuacjach reagujemy w taki a nie inny sposób, co robić, by nie powielać błędów swoich rodziców? - na te i wiele innych pytań szukajcie odpowiedzi w książce "Skąd się biorą dorośli".
Dwanaście rozdziałów świetnie napisanego i przejrzyście skonstruowanego poradnika psychologicznego. Każdy rozdział zaczynają przykłady wzięte z życia, opowiadane przez konkretne osoby, następnie w rozdziałąch autorzy ustosunkowują się do tematu prowadząc rozmowę. Niech nie zmyli was fakt, że to książka psychologiczna, trudna i przeznaczona wyłącznie dla wybranego czytelnika. Nic bardziej mylnego. "Skąd się biorą dorośli" to wywiad pisany prostym i dostępnym językiem, poparty wieloma ciekawymi przykładami. W niczym nie przypomina trudnej książki psychologicznej. Fajnym pomysłem jest wyróżnienie w małych ramkach mądrych zdań, które mogą w róznych sytuacjach posłużyć za cytaty.
Polecam wszystkim, by zrozumieć pewne zachowania, "rozliczyć" się ze stereotypami a przede wszystkim nie powielać tych samych błędów i by wreszcie nasze dzieci nie musiały powiedzieć "Dlaczego, u licha, nasi rodzice o tym nie wiedzieli?."

"Skąd się biorą dorośli" Małgorzata Liszyk-Kozłowska, Tomasz Kosiorek
Wydawnictwo Burda Publishing  Polska
Warszawa 2013
s. 303

piątek, 15 maja 2015

Wyspa na prerii

Któż nie zna Wojciecha Cejrowskiego? Tego antropologa, badacza plemion pierwotnych i autora filmów dokumentalnych, dość kontrowersyjnego w swoich poglądach, można uwielbiać albo nienawidzić. Chociaż czasami wkurza mnie swoimi przekonaniami zahaczajacymi o najwyższe partie zarozumialstwa, należę do tych pierwszych - uwielbiam słuchać opowieści o krajach, które odwiedza i czytać fantastycznie napisane przez niego książki.
"Wyspa na Prerii" to kolejna z propozycji WC, która mnie zachwyciła i wessała do reszty... 
Autor jest właścicielem domku na prerii, który "najpierw dostał w prezencie, potem wygrał w karty i ostatecznie kupił". To jego oaza spokoju i nicnierobienia.
Z charakterystycznym dla siebie humorem opisuje życie w Arizonie. Zachłystuje się wolnością przypisaną Ameryce, prostolijnością żyjących w niej mieszkańców, ich sposobem na swobodną i nieskrępowaną konwenansami egzystencję, gościnnością i umiejętnością cieszenia się z drobiazgów składajacych się na codzienność. bardzo plastycznie przedstawia piękno i dzikość nieskażonej przyrody Arizony z całym bogactwem czynników dobrych i złych. Opisuje swoją adaptację w środowisku, swoje błędy i polską mentalność, która wypada bardzo śmiesznie na tle mentalności autochtonów: święta na prerii, zakup choinki, wielkie pranie, które po wyschnięciu zyskuje jednolicie kolor rudoczerwony, zamykanie samochodu podczas każdorazowego wchodzenia do sklepu. I, opisując zabawne sytuacje, jakie przytrafiają mu się w tym dalekim kraju, jednocześnie ośmiesza nasze przyzwyczajenia, przesądy i przesadne przejmowanie się byle czym.
Ta książka to lekarstwo na smutki, ale jednocześnie kieliszek goryczy, gdy czyta się o polskich przywarach, gdy uświadamia jak funkcjonuje nasze prawo i jak ubodzy jesteśmy biorąc życie zbyt dosłownie i poważnie. Podczas lektury śmiejesz się i smucisz naprzemiennie. 
Książka wydana w bardzo eleganckim stylu. Twarda okładka z zamieszczonymi na wewnętrznych stronach mapami, dobry jakościowo papier, fantastyczne zdjęcia przyrody i życia codziennego w Arizonie to wszystko, wraz ze świetną treścią, składa się na ekskluzywne przeżycie literackie. Jedyny mankament, jak dla mnie, to przypisy pisane bardzo drobną czcionką, które w połączeniu z kremowym odcieniem kartek ciut utrudnia czytanie, zwłaszcza wieczorem, przy nocnej lampce. Ale to  jest do wybaczenia, zwłaszcza panu WC
Polecam i czekam na kolejne książki.

"Wyspa na prerii" Wojciech Cejrowski
Wydawnictwo ZYSK I S-KA
Poznań 2014
s. 295

piątek, 8 maja 2015

Szukaj mnie wśród lawendy. Zuzanna

Zachęcana pozytywymi recenzjami, w których o tej serii wypowiadano się w samych superlatywach, wreszcie i ja po nią sięgęłam. I przeczytałam do koca, ale bez większego entuzjazmu.
Zuzanna jest jedną z sióstr Skotnickich. Szefowa w jakiejś dużej firmie farmaceutycznej, osoba niezbyt lubiana przez pracowników, zimna i oschła w kontaktach z nimi, bezkompromisowa w działaniach, uparcie dążąca do celu. Mąż jej siostry Zofii organizuje imprezę integracyjną dla swoich pracowników - wyjazd do Chorwacji. Ponieważ w tym pięknym kraju mieszka trzecia ze wspomnianych sióstr, dziewczyny postanawiają się spotkać. W grupie pracowników jest była wielka miłość Zuzanny - Robert. 
Czy Zuzanna i Robert odnajdą się na nowo? Jakie tajemnice kryją przed sobą siostry? 
Ta książka jest do bólu przewidywalna: czytasz i wiesz co będzie dalej. Napisana bardzo prosto, czyta się ją szybko i lekko. Coś w stylu popularnej niegdyś serii Harlekin. Ot, cukierkowa opowieść o miłości z banalnym zakończeniem i metamorfozą bohaterki, którą miłość odmienia pozytywnie. 
Jedyne plusy opowieści  to fakt, że jest osadzona w pięknej scenerii dalmackich krajobrazów i na każdym kroku pachnie lawendą, od okładki, tytuł po treść.
Na półce leży druga część, ale chyba nie mam ochoty na sięgnięcie po nią. Wyrosłam już z takich opowieści.

"Szukaj mnie wśród lawendy. Zuzanna. Tom I" Agnieszka Lingas-Łoniewska
Wydawnictwo Novae Res
Gdynia 2014
s. 228

niedziela, 3 maja 2015

Malowanki na szkle

Do niedawna nie przepadałam za tzw. polską literaturą kobiecą. Nie kojarzyła mi się zbyt ambitnie. Ostatnio jednak coraz częściej zaczynam zmieniać zdanie. Między innymi właśnie za sprawą Beaty Gołembiowskiej i jej fantastycznych, osadzonych w góralskim folklorze "Malowanek na szkle". Pania Beatę miałam okazję "poznać", co prawda wirtualnie, podczas fejsbukowej rozmowy, ale już sama rozmowa okazała się preludium do świetnej lektury.
"Malowanki na szkle" to opowieść o czterech kobietach. Jola, dobiegajaca pięćdziesiątki miłośniczka pająków i profesor arachnologii, mieszka ze zgorzkniałą matką, która nie okazuje córce miłości, tylko wiecznie zrzędzi i narzeka. Michalina żyjąca wspomnieniami, całą miłość przelewa na sukę - Simę i, w obawie przed jeszcze większą samotnością, robi wszystko, by córka nigdy z nikim się nie związała. A Jola zaczyna marzyć o rodzinie i prawdziwej miłości. Podczas wypadu w Tatry poznaje Andrzeja, przystojnego i utalentowanego malarza. Po śmierci mamy postanawia zmienić swoje życie i związać się z góralem. Wyjeżdża do Murzasichla zabierając ze sobą przyjaciółkę. Wanda, na pozór spełniona mężatka i matka dwójki dzieci, wyjawia Joli, jak bardzo jest nieszczęśliwa w swoim związku. Pobyt w górach ma jej pomóc nabrać dystansu i odpocząć. Nieszczęśliwy wypadek podczas górskiej wędrówki zmienia  w jej życiu wszystko. Na drodze Joli i Wandy staje Helena - charyzmatyczna góralka, matka Andrzeja, do której lgną wszyscy, którzy ją poznają. Helena wraz z malowankami na szkle w rzeźbionej skrzyni skrywa głęboką tajemnicę. Cztery kobiety, cztery nieszczęśliwe uczucia, zaprzepaszczone nadzieje...I okazuje się, że wszystkie łączą więzi szczególne. A Hela? Okazuje się tajemniczą dziewczyną ze zdjęcia...
Świetna, trzymająca w atmosferze ciekawości opowieść. Opowieść o miłości, ale nie o tej cukierkowej, dzięki której wszyscy "żyli długo i szczęśliwie", o miłości pogmatwanej, zaborczej i toksycznej. I nie tylko o uczuciu łączącym kobiętę i mężczyznę. To również opowieść o miłości matczynej, bardzo skomplikowanej, rzutującej na dalsze życie dziecka. To opowieść o miłości do zmarłej żony, o której nijak nie da się zapomnieć. 
Ta książka to malowanki na szkle widziane i opowiadane oczyma nie tylko czterech głównych bohaterek, lecz również ich partnerów, tych przyszłych i niedoszłych. Opowieść o tym, że przecież mamy tylko jedno życie a czasami tak bezmyślnie pozwalamy uciec szczęściu bądź sami powoli je niszczymy, że to życie to właśnie taka malowanka na szkle, krucha, narażona na czynniki rozmywające jej kolory...
Książka osadzona w majestatycznej górskiej scenerii, pachnie góralskim folklorem, zachwyca góralską gwarą....no więc chyba nie potrafię być obiektywna pisząc o "Malowankach". 
Piękna, mądra, dająca do myślenia opowieść.

"Malowanki na szkle" Beata Gołembiowska
Wydawnictwo COMM Partner
Poznań 2014
s. 3oo.