Papusza
Oj, naczekała się "Papusza" w kolejce do przeczytania, naczekała. Najpierw zaintrygowana opisami i recenzjami na temat książki nie mogłam się jej doczekać a później ciągle coś wchodziło "w paradę" i było ważniejsze. W końcu sięgnęłam po tą niewielkich rozmiarów książkę, by przekonać się, że warto było.
Papusza to po cygańsku "lalka", jej prawdziwe nazwisko brzmi Bronisława Wajs. "Jej przyszłość zdecydowała się trzeciej nocy po narodzinach. Cyganie opowiadają, że wtedy zjawił się duch. Wyliczył dobro, które ją spotka, zło, które przeżyje. Ostrzegł. Matka dziecka spodziewała się wizyty, bała się, więc tej nocy była z nią stara Cyganka. Słów ducha nikomu nie mogły powtórzyć. Szeptały tylko między sobą: "Albo będzie z niej wielka duma albo wielki wstyd". Papusza została odkryta przez Jerzego Ficowskiego, który wraz z Julianem Tuwimem zostali już do końca mecenasami (jeśli tak można to nazwać) jej poezji. To Cyganka, którą od dziecka ciągnęło do pisma drukowanego. Biegała za dziećmi chodzącymi do szkoły i prosiła, by uczyły ją liter. Nie dawała za wygraną, nie zważała na obelgi i poniżenie - w w końcu nauczyła się liter i pisania ich "patykiem na piasku albo osmolonymi drewienkami na gazetach". Na nic zdały się upominania i poszturchania ze strony ojca i innych Cyganów - Papusza w końcu nauczyła się również czytać.
Książka to reportaż, przeplatany pamiętnikiem bohaterki i listami jej męża Dyźka oraz wspomnianych poetów. Miejscami bardzo trudno czyta się fragmenty, w których autorka cytuje pamiętnik, bo zawiera mnóstwo błędów, które aż do bólu zniekształcają wyrazy. Jednocześnie to oryginalne pisanie nadaje książce surowości i wiarygodności. Jest to opowieść o pierwszej cygańskiej poetce, kobiecie, przez tą swoją poezję, bardzo nieszczęśliwej. Po publikacji wierszy Papusza zostaje wyklęta przez cygański naród, który posądza ją o zdradę. Tuła się po kątach, nie ma co włożyć do garnka, bita przez męża, wyśmiewana, schorowana... Jednak jest coś co daje jej radość i pozwala żyć: przybrany syn Tarzan, poezja rodząca się z muzyki przyrody i listy od zaprzyjaźnionych poetów. Swoje wiersze Bronisława Wajs nazywa piosenkami i nie może zrozumieć skąd się biorą: "ja bardzo lubię jak śpiewają koła, kiedy jedziemy, i jak deszcz stuka w budę, kiedy nie śpię. To jest moja muzyka i czasem same słowa mi się układają do niej...Moja piosenka to jest cicha łza. Ja śpiewam sobie, nie komuś. Ze mną od dziecka coś było nie tak. Bałam się, bo nie wiedziałam, co, skąd się takie słowa biorą, kto nauczył mnie." Ta kobieta to cygańska dusza i na nic się zdają próby okiełzania jej: pieniądze zarobione ze sprzedaży tomików i spotkań autorskich rozdaje obcym ludziom, nie potrafi zaaklimatyzować się w mieszkaniu w bloku, nie polubi zdobyczy cywilizacji - "słońca w żarówce" nie akceptuje do końca, woli lampę naftową. Ciągnie ją do natury, podróży taborem i iście cygańskiego życia. Mimo trudów życia ma swoją piękną definicję szczęścia. "Co to jest szczęście? Spokojnie żyć w świecie, pracować sobie, uczciwie. I jeszcze wolność mieć. Nie być zależne od jakichś wielkich zakrętasów. Tak jak kiedyś. Gdzie chciał, to pojechał, gdzie chciał, konika popasł. To było szczęście."
Książka przejmująca, oprócz portretu pierwszej cygańskiej poetki przedstawia obraz Cyganów - ludzi, jakich znamy: wolnych ptaków, żyjących z wróżbiarstwa i kradzieży. Bardzo solidarnych i na swój sposób szczęśliwych, dopóki nie próbuje się ich rozdzielić z naturą i nie wtrąca się do ich kultury. Bo wówczas stają się niebezpieczni. A Papusza? Tak jak przepowiedział duch podczasjej narodzin - dla jednych była wielką dumą, dla innych wstydem.
"Papusza" Angelika Kuźniak
Wydawnictwo Czarne
Wołowiec 2013
s.198
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz