Iwona czyta

Kocham czytać, uwielbiam odwiedzać księgarnie i biblioteki, zawsze podglądam okładkę książki czytanej przez kogoś w miejscu publicznym. Jestem książkowym molem. Od kilku lat obiecuję sobie, że zacznę prowadzić statystyki przeczytanych książek.

Stąd pomysł na bloga, na swoisty pamiętnik przeczytanych książek.....

Zapraszam więc do mnie:)

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą literatura kobieca. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą literatura kobieca. Pokaż wszystkie posty

sobota, 28 stycznia 2017

"Lista Olafa"

Nigdy nie przepadałam za e-bookami. Do przeczytania tego zachęcił mnie wcześniejszy kontakt  literaturą Beaty Gołembiowskiej, która okazała się bardzo interesująca. Polecam "Malowanki na szkle"
„Lista Olafa” to kolejna powieść autorki, osadzona w dwóch różnych środowiskach, przepełniona pięknymi opisami przyrody i wielka miłością do koni i natury.
Poznajemy tu  Olafa, przystojnego i pełnego ciepła dekoratora wnętrz, znawcę mody, rozczytującego się w literaturze kobiecej i niepoprawnego miłośnika kobiecych wdzięków. Nasz bohater współpracuje z grupą przyjaciół podczas tworzenia programu telewizyjnego mającego na celu przerabianie domów samotnych kobiet. Mieszka samotnie w Warszawie, mimo, że jest żonaty a ukochana nad życie żona przebywa na stałe na Podlasiu. Jakoś tak się stało, że małżonkowie nie potrafią pójść na kompromis i zmienić swego miejsca zamieszkania, by być razem. Olaf uwielbia swoją Donię, z którą spotyka się weekendami jednak nie potrafi ulec urokom kobiet, które co rusz podsuwają mu jak na tacy swoje wdzięki. Wszyscy o wszystkim wiedzą, chroniąc żonę bohatera, która sama zaczyna podejrzewać męża o zdrady.
I tak by się to plotło w nieskończoność, gdyby nie przepowiednia wróżki Emilli - osoby, której dom ma przejść kolejną metamorfozę przeprowadzoną przez firmę DagaShow. Jak się okazuje skomplikowanie sformułowana przepowiednia zaczyna się materializować. Według wróżki życie naszego bohatera ma zmienić „maleńka istota” i jeśli myślicie, że chodzi o dziecko (chociaż i ono pojawia się w końcu w życiu bohaterów) to jesteście w wielkim błędzie. Zdradzę tylko, ze zamieszania narobi tu sama natura.
Nasz zatwardziały Warszawiak i playboy  w jednej osobie trafia do szpitala psychiatrycznego. Ma się wrażenie, ze to koniec jego szczęśliwego życia u boku pięknych pań. Nic bardziej mylnego.  Olaf postanawia założyć harem i tworzy listę, na której umieszcza wszystkie swoje dotychczasowe kochanki. Rozpętuje się burza w sercu żony, która postanawia sprawdzić nazwiska kobiet. Burza, która powinna zakończyć ten dziwny i skomplikowany związek małżeński. Czy tak się stanie? Czy Olaf wyzdrowieje i czy uzyska przebaczenie żony?
Ta książka połknie Cię, drogi czytelniku, od pierwszych stron.  Wabi emocjami, które układają się w szeroki wachlarz. Raz jesteś wściekły na bohaterów, raz ci ich żal, by za moment wzruszać się do łez. Autorka posiada niesłychaną zdolność kreowania bardzo bogatych emocjonalnie i charakterystycznych postaci. Olaf – uzależniony od miłości, niekoniecznie tylko tej duchowej, Dagmara – bezwzględna pozornie szefowa firmy projektującej mieszkania, Halinka z dalekiej Ukrainy, sprawiająca wrażenie biednej i zagubionej, wpadająca na szalony pomysł Roma, samotnie wychowująca córkę i usilnie starająca rozkochać w sobie Olafa….. Mnóstwo tu świetnych postaci a każda wnosi do opowieści coś ciekawego.
W pierwszym momencie wydawać by się mogło, że to bardzo banalny wątek – zdradzana żona i zdradzający mąż – jednak niezwykłe zwroty akcji, różne zbiegi okoliczności powodują, że fabuła wciąga i intryguje.
Niewątpliwie wielką zaleta autorki jest jej umiejętność wzbogacania swoich książek pięknymi opisami przyrody. Rodzinna wieś Aldony – Wilenia - przedstawiona została tak urokliwie i realistycznie, że aż chce się pojechać na Podlasie. Miłość do zwierząt, a w szczególności koni, aż kipi ze stron tej książki.

Polecam – kawał bardzo dobrej kobiecej (choć przykład głównego bohatera pokazuje, ze to złudne określenie) literatury. Ja czekam na kolejną część tej „podlaskiej sagi”.

Beata Gołembiowska "Lista Olafa"
Wydawnictwo e-bookowo 2016


czwartek, 18 lutego 2016

Farbowana blondynka

Książka jakich wiele na półkach z kobiecą literaturą. Fabuła w stylu: młoda, niezależna bohaterka ucieka z rodzinnego małomiasteczkowego środowiska do lepszego życia w wielkim mieście. zaczyna pracę w korporacji pnąc się po szczeblach kariery. Praca i nic poza nią. Jeszcze obsesyjne dbanie o swój wygląd, bo przecież on w życiu najważniejszy. Żadnych planów związanych z rodziną, kolejne związki okazują się nieudane, bo zbyt "wyluzowane". Zresztą, po co komu  taka miłość, rodzina, obowiązki....?
A po pracy? Spotkania z psiapsiółkami, o ile są w tym momencie wolne, bo jeśli nie - pustka.
Książka jakich wiele i wydawać by się mogło, że nudna dla kogoś kto już ich trochę przeczytał. Nic podobnego. Może dlatego, że autorka "zaraża" humorem, że bezwzględnie obnaża naszą dulszczyznę, że tworzy wątki, które zaskakują, bo w normalnym życiu raczej się nie zdarzają (spotkanie dwóch kobiet w kanale), że co rusz każe przytaknąć, że to prawda.
Świetna, wesoła, optymistyczna książka uzmysławiająca nam, że w życiu nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem a makijaż i markowe ciuchy nie są gwarancją na "high live" i wielkie szczęście, że czasem trzeba się rozejrzeć wokół.
Czytelnik polubi głównych bohaterów od pierwszej strony książki, gdyż autorka ma niezwykłą umiejętność kreowania ciekawych postaci. Tamara, Agnieszka, Emilia, Beata, Maciek.....
Danuta Noszczyńska książek wydała już dość trochę a mnie się gdzieś zgubiła w czeluściach wydawniczego rynku, a szkoda, bo jeśli tamte w podobnym stylu i tonie, to czemu nie?

"Farbowana blondynka" Danuta Noszczyńska
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Warszawa 2015
s. 325

wtorek, 16 lutego 2016

Zazdrośnice

Pióro Erica-Emmanuela Schmitta znam od dość dawna, lubię i chętnie sięgam po kolejne książki. Każda mądra, zawierająca wiele życiowych prawd.
Dlatego, gdy pojawiły się "Zazdrośnice" nie wahałam się ani chwili i... zaraz po pierwszych kartkach rozczarowanie. Infantylna opowieść o czterech nastolatkach, które nie mają nic innego do roboty jak podziwianie w lustrze swojego wyglądu, wyszukiwanie wad i spędzanie czasu na zabawie. Kilka razy podczas lektury zastanawiałam się po co marnuję czas na banalną opowiastkę dla młodych panienek...aż do pewnego momentu, który wstrząsnął mną i zamroził do takiego stopnia, że skończyłam lekturę na jednym wydechu.
Opowieść o czterech przyjaciółkach, które dzielą ze sobą wszystkie sekrety. Jest więc ten pierwszy raz, rozstanie rodziców jednej z nich, pierwsze zauroczenia, miłosne rozterki i zawody. Ale są również tajemnice, szczególnie, gdy w grę wchodzi zakochanie w chłopaku jednej z przyjaciółek i internetowa znajomość z przystojnym Anglikiem. W międzyczasie na szkolnej scenie teatralnej toczą się próby do szekspirowskiego spektaklu "Romeo i Julia".
Książka w formie pamiętników wszystkich bohaterek oraz smsowej wymiany wiadomości. Czyta się to szybko, bez zbytniego zastanawiania się aż do wspomnianego momentu...
Teraz, parę dni po lekturze, myślę, że to wstrząśnienie czytelnikiem to bardzo celowy zabieg autora. I dzięki temu książka okazuje się taka "schmittowska" - do przemyślenia, zastanowienia się, jak to jest z przyjaźnią i miłością w naszym życiu, gdzie przebiega ta cienka linia, która zamienia te uczucia w nienawiść pchającą nawet do zbrodni. Książka pełna sentencji - zawsze po lekturach tego autora zapełnia się mój notatnik. I mimo młodego wieku bohaterek - nie tylko dla młodszego pokolenia. Mnie utwierdziła w przekonaniu, że prawdziwa przyjaźń między kobietami nie istnieje. 
Jeszcze parę słów o stronie technicznej książki. Wydawnictwo Znak wypuszcza taką schmittowską serię. Małe, poręczne formatem książeczki, które łatwo mieszczą się w damskiej torebce, nie idą jednak w parze z mikroskopijnym drukiem, wręcz przeciwnie. Przyjemna okładka i solidny papier dopełniają całości.
Polecam, warto:)

"Zazdrośnice" Eric-Emmanuel Schmitt
Wydawnictwo Znak 
Kraków 2016
s. 138

niedziela, 27 grudnia 2015

Namaluj mi słońce

Główna bohaterka powieści Gabrieli Gargaś para się dość niezwykłym zajęciem - jest przyjacielem do wynajęcia. Spotyka się z ludźmi, którzy chcą się wyżalić, porozmawiać, odwiedza szpitale, hospicja. Sama nie ma przyjaciół i skutecznie odrzuca każdą próbę związania się z kimś na stałe. Pewnego dnia Sabina spotyka w parku dziewczynkę. Marysia usilnie próbuje nawiązać nić porozumienia  z kobietą, która nienawidzi dzieci. Wszystko, co zdarzy się później jest niezwykłe i poruszające. Rodzinne tajemnice, nawiązane po latach przyjaźnie i ojciec Marysi, zadufany w sobie samotny ojciec, co rusz zdobywający kolejne kobiety. A w tym wszystkim Sabina, zatwardziała w swoich przekonaniach, na pozór szczęśliwa singelka.
Wcale nie prosta i niebanalna historia. Nasycona emocjami, wywołująca sprzeczne uczucia, niejednokrotnie złość, że ludzie są tak głupi i tak łatwo gmatwają sobie życie, odrzucając uczucia i krzywdząc się nawzajem. 
Autorka kreśli bardzo charakterystyczne i wyraziste postaci. Obojętnie czy to główna bohaterka, czy jej siostra, która zrywa kontakt z rodziną wyjeżdżając w poszukiwaniu raju do Anglii. Postaci nie są mdłe - denerwują, by za moment móc się nad nimi rozczulać. Tak łatwo jest przecież oceniać.... Gabriela Gargaś pokazuje to w swojej powieści. Nigdy nie wiemy, co kieruje ludźmi, że postępują tak a nie inaczej, że wybierają taki model życia. Nawet matkę, która porzuciła swoje dziecko nie można tak od razu skreślić i osądzić. A wśród tych wszystkich bohaterów malutka dziewczynka, która pokazuje nam dorosłym, że zbyt komplikujemy sobie życie, a przecież to takie proste - wziąć kredki i namalować sobie słońce.
Piękna opowieść o tym, jak łatwo zranić drugiego człowieka i jak trudno odzyskać zaufanie. Opowieść o uczuciach, bez których życie jest jednobarwne.
Jedyna rzecz, która bardzo przeszkadzała mi podczas lektury to brak korekty. Mimo, że nazwisko kogoś kto tego dokonuje (lub raczej powinien dokonać) widnieje na obwolucie książki. Niesamowita ilość literówek i błędów stylistycznych, nawet imiona pisane z małej litery. A przecież Feeria to dość znane na rynku wydawnictwo. 

"Namaluj mi słońce" Gabriela Gargaś
Wydawnictwo Feeria
Łódź 2014
s. 386


piątek, 30 października 2015

Moralność pani Piontek

Bardzo zabawna, lekka książka, taka do przeczytania "na raz", idealna na jesienne wieczory, kiedy dopada nas tęsknota za słonkiem i tak zwyczajnie....nic się nie chce.
Gertruda Poniatowska vel Piontek jest mężatką i matką. W obu przypadkach wymagającą i narzucającą swoją wolę, przyzwyczajenia, swój styl życia. Wydaje się zimna i wyrachowana. Jej panowie chodzą jak w zegarku, byle tylko się nie narazić. Do czasu......
Życie płata jej figla, w postaci choroby. Ten figiel jednak uzmysławia jej wiele rzeczy, pozwala zrozumieć i "zmięknąć". Mąż, przez moment chcący po latach zostawić ją dla "Alicji, która nie miała na imię Alicja" też zaczyna się zastanawiać, jakby wyglądał świat bez jego ukochanej mimo wszystko, od lat, małżonki. Bo ta małżonka wyjeżdża na długie 3 tygodnie "na Maltę, która jednak nie była Maltą", nie chcąc niepokoić bliskich udaje się do szpitala na ciężką operację i przeżywa ją sama, pod przybranym imieniem, prosząc o anonimowość. Poznaje tam dziewczynę, zwykłą salową, zaprzyjaźniają się i lubią do tego stopnia, że nasza despotka chce ja wyswatać ze swoim jedynakiem - ukochanym Augustynem.
Mimo, że książka na pierwszy rzut po przeczytaniu wydaje się taka "łatwa i przyjemna", skłania do refleksji. Że czasem warto porozmawiać, obronić swoje zdanie, że drażniące dotychczas przyzwyczajenia wcale nie są takie przykre, że bez tej jedynej od lat osoby świat byłby pusty...
Fajny humor autorki sprawia, że lekturę po prostu się połyka.

"Moralność pani Piontek" Magdalena Witkiewicz
Wydawnictwo FILIA
Poznań 2015
s. 296.

sobota, 17 października 2015

W krainie kolibrów

Głównymi bohaterkami książki są dwie kobiety - Anna i Victoria. Więcej je dzieli niż łączy - pochodzenie, status społeczny, marzenia. Kobiety spotykają się na statku płynącym na przeciw marzeniom. Anna płynie do rodziny, która wyemigrowała z Niemiec i szuka szczęścia w odległej Argentynie, Victoria do dopiero co poślubionego męża. 
I tylko przypadek powoduje, że się spotykają. Anna podczas sztormu ma mały wypadek na pokładzie statku. Na pomoc podąża jej młody człowiek, bogaty kupiec Julius, który zakochuje się w biednej kobiecie. To uczucie od początku skazane jest na niepowodzenie - Anna jest biedną mężatką i raczej nie czuje się dobrze w towarzystwie z wyższej sfery społecznej. Kiedy statek dopływa do celu drogi bohaterów rozstają się, każdy podąża do swojego życia.
Anna do biednej i rozgoryczonej losem rodziny, do ojca pijaka, wiecznie sfrustrowanej matki i, jak się okazuje, ciężko chorego męża, który wkrótce umiera, pozostawiając ją z maleńką córeczką. Victoria do bogatego życia, które szybko ją rozczarowuje. Obie kobiety próbują "ucieczki" od dotychczasowego życia. Każda walczy na swój sposób. Drogi znajomych ze statku schodzą się i rozchodzą naprzemiennie. Początkowe uczucia przyjaźni i miłości splatają się z nienawiścią i zazdrością.
Książka Soffi Caspari to opowieść o sile przyjaźni targanej uczuciami zazdrości osadzona w realiach dziewiętnastowiecznej Ziemi Obiecanej dla tysięcy Europejczyków. Intrygi, znienawidzona teściowa, która miesza na każdym kroku, mezalians, porwanie, ukrywający się kochankowie - to wszystko przypomina wyświetlane niegdyś w telewizji seriale latynoskie. 
Pierwszy z tomów argentyńskiej sago czyta się lekko,  z przyjemnością ale nie jest to książka, która zapada głęboko w pamięć. Ot, fajna rozrywka. I chyba na tym tomie pozostanę.

"W krainie kolibrów" Sofia Caspari
Wydawnictwo Otwarte
Warszawa 2015
s.632

poniedziałek, 28 września 2015

Włoska podróż

Ta książka to bajka. Z serii takich, co kończy się happy endem a wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Czasem warto sięgać po takie bajki, dla przemyśleń, nabrania dystansu czy zwyczajnego odstresowania.
To drugie moje spotkanie z literaturą Hanny Gałgańskiej i chyba zacznę już rozpoznawać styl pisarki.
Po pierwsze - denerwująca bohaterka. Anna, redaktor "Gazety Miejskiej", perfekcyjna, pachnąca drogimi perfumami, wystrojona w ekskluzywne ciuchy, idealna pod każdym względem, lubiąca luksus i zagraniczne wojaże. Jej chłodu i perfekcjonizmu nic nie jest w stanie ocieplić. Nawet wyjście za mąż za przystojnego i romantycznego pisarza Ernesta i urodzenie córeczki, Megan,  nie zmienia jej życia, nie wywraca do góry nogami. Anna, coraz bardziej oddala się od męża, doszukując się w nim coraz większych wad i niedoskonałości. Liczą się wyłącznie prestiż, pieniądze i luksus. 
Po drugie - Positiano. Włoskie miasteczko, do którego wybierają się kolejne bohaterki Hanny Gałgańskiej. Co takiego ma w sobie to miejsce, że koi stargane nerwy, pozwala odetchnąć i zapomnieć o szarzyźnie dnia codziennego a wspomnienia stają się rzeczywistością? (Już chyba wiem, jakie pytanie zadałabym autorce, gdyby nadarzyła się taka okazja).
Po trzecie - styl literacki. Opisy bohaterek skonstruowane w taki sposób, że nie da się ich polubić od początku. Irytują peanami wypowiadanymi przez siebie na swój temat, nieskazitelnością i perfekcyjnością. Piękne, bogate i bez skazy. Słodko aż mdli. Same achy i ochy. Wrrrr....
Anna Idealna postanawia rozwieść się z mężem, córka wymyka się jej spod kontroli a w pracy narastają problemy. Na dodatek mama i babcia trzymają stronę męża. Nic nie idzie po jej myśli. Kiedy więc starsza pani prosi wnuczkę o zawiezienie do raju, ta,w desperackim kroku, spełnia jej życzenie. Babcia, wnuczka i prawnuczka (ta ostatnia podstępem) wyruszają w podróż do Positiano. To podróż sentymentalna, gdyż babcia podczas jej trwania snuje wojenne wspomnienia, które zaskakują a nikt z towarzyszek podróży nie zdaje sobie sprawy z tego, jak odmieni ona życie całej rodziny. 
Lektura niewielkich rozmiarów ale poruszająca struny uczuć. Otwiera cały wachlarz emocji - od złości na główną bohaterkę, przez ironię, gdy widzi się finansowe szaleństwo bohaterek w obcym kraju, po wzruszenie, gdy słucha się babci i czyta zakończenie.  A tu dochodzi się do jednego wniosku: życie jest jedno, nie warto się z nim szarpać, trzeba czasem odpuścić, wsłuchać się w siebie, poszukać swojego miejsca, by odnaleźć szczęście. A dzięki Hannie Gałgańskiej czytelnik wie, gdzie należy go szukać. Bo nic tak nie koi jak włoskie słońce....

"Włoska podróż" Hanna Gałgańska
Wydawnictwo LUCKY
Radom 2015
s. 208

środa, 16 września 2015

Życie z drugiej ręki

Anita jest żoną męża na odległość i matką dwóch córek. Pozornie szczęśliwa, choć cienie z dzieciństwa ciągle ciążą na jej sumieniu a mąż nie spełnia oczekiwań, bo wiecznie nieobecny, a gdy już przyjedzie jedynym jego przyjacielem jest pilot od telewizora. „A kiedyś było tak pięknie (…) Nie mogłam bez niego oddychać a on nie potrafił zasnąć, gdy nie było mnie w pobliżu.” Pospolita historia, jakich wiele. Najpierw marzymy o księciu z bajki, wyobrażamy sobie jak cudowny będzie to związek, jesteśmy przekonane, że nas nigdy nie dotkną problemy szarej codzienności.  I tak jest na początku: różowe okulary i sielanka. I wydaje nam się, że mamy receptę na udany związek, że przecież nie możemy być tacy, jak tysiące par: znudzeni sobą i dniem codziennym. A kiedy już, nasze małżeństwo, z jakichś powodów stanie się rutyną, nie potrafimy sobie pomóc, odświeżyć, pokolorować na nowo nasze współistnienie. A przecież, jak zapewnia Anna Grzyb „nie musimy się godzić na życie znoszone, używane, niechciane, z drugiej ręki”.
I właśnie dlatego, że ta historia jednej z wielu żony, matki, kobiety marzącej o pracy i wyrwaniu się z beznadziei dnia codziennego, jest zwykła i taka życiowa czyta się ją tak lekko i przyjemnie, mając jednocześnie świadomość, że nie można nic nie robić.
Kiedy zaczęłam lekturę książki „Życie z drugiej ręki” w pierwszym momencie pomyślałam, ot, banalna historia, jakich wiele w życiu i literaturze. Denerwowała mnie bohaterka, wiecznie niezadowolona, przestająca dbać o siebie i zrzucająca całą winę za szarość związku na Tego Męża. Czasem miałam ochotę nią potrząsnąć
Anita wreszcie postanawia zmienić swoje życie. Wraz z przyjaciółką otwiera sklep z używaną odzieżą (hm, czy to zbieg okoliczności to skojarzenie ze znoszonym życiem?), zaczyna o siebie dbać, mimo natłoku obowiązków a problemy związane z organizacją dnia, wydające się początkowo olbrzymimi, jakoś się rozwiązują. Dziewczynki zyskują „przyszywanych” dziadków, Anita, dzięki kontaktom z ludźmi zaczyna oddychać głębiej, tylko Ten Mąż… Dlaczego pretensje i nagromadzone żale nie pozwalają na rozmowę? O ileż byłoby prościej. Ale może wtedy nie byłoby tej książki? Książki, która uświadamia, że należy rozmawiać, że trzeba dbać o siebie, swoje pasje i pielęgnować uczucia, że nie można się zatracić w codzienności a nieposprzątane mieszkanie to przecież nie tragedia.
Anna Grzyb jest doskonałą obserwatorką codzienności. Jej bohaterowie są wyraziści ale jednocześnie tacy zwykli, popełniający błędy, szukający szczęścia i ciepła drugiej osoby. Zaskakuje przeobrażenie Tego Męża, takie niebanalne i symboliczne, w Sebastiana, po prostu. Niezwykle ubawiły mnie opisy zaściankowości miasteczka, w którym żyje bohaterka, do bólu prawdziwe.
Polecam lekturę, która każe się zatrzymać i spojrzeć na swoje życie inaczej, bo jest jedno i szkoda marnować go na gdybaniu i rozpamiętywaniu, i że nigdy nie należy zdejmować różowych okularów, bo tylko optymistom świeci słońce.
Miałam takie wrażenie, że książka to jeden wielki monolog i chociaż na początku, trochę mnie to drażniło, zrozumiałam, ze ma to swój cel i zastanawiam się czy to nie będzie znakiem rozpoznawczym autorki. Dlatego z niecierpliwością czekam na dalsze powieści tej debiutującej pisarki.
I jeszcze jedno spostrzeżenie. Po raz pierwszy czytam książkę autorki, którą trochę znam, wirtualnie wprawdzie, ale jednak. Wiem, co nieco o jej życiu, pasji i charakterze. I, mimo zapewnienia, że historia ta jest wytworem wyobraźni, czytało mi się ją jakoś swojsko i znajomo, jakbym przechadzała się po życiu autorki. I to chyba ciut przeszkadza, gdy w trakcie lektury non stop ma się przed oczami Pisaninkę. I jeszcze….Nie byłabym sobą, gdybym nie wytknęła jedynej, moim zdaniem, wady tej książki – zdecydowanie za szybko przewróciłam ostatnią kartkę.
Dziękuję Annie Grzyb oraz Wydawnictwu Szara Godzina, za przyjemność, jaką niosła lektura książki:)

"Życie z drugiej ręki" Anna Grzyb
Wydawnictwo Szara Godzina
Katowice 2015
s. 192

wtorek, 15 września 2015

Ukryć się przed sobą

Ta książka skusiła mnie okładką, jak nigdy. A potem było już tylko dziwnie. Denerwuje główna bohaterka  a jednocześnie lektura trzyma w napięciu, ciągle chce się do niej wracać i jak najszybciej dokończyć.
Margo to wypiękniona, pachnąca i niezwykle nieskazitelna pani bizneswomen. Prowadzi klinikę zajmująca się badaniami biotechnologicznymi. Zatrudnia i wymaga. Jest zimna, sztywna i bojąca się zarazków, których dopatruje się wszędzie,. To obsesja, która uniemożliwia jej odetchnąć życiem pełną piersią. Kobieta wraca do rodzinnego miasta po latach i spotyka dawną przyjaciółkę. Anna jest skromną osobą, matką dwójki synów, którą mąż porzucił dla "młodszej, bardziej powabnej". Spotkanie odświeża wspomnienia, które bolą i o których chce się zapomnieć a Anna wkracza w życie Margo z przysłowiowymi butami.
I nagle staje się coś, co kłóci się z wizerunkiem zimnej bizneswomen. Margo wyrusza w podróż, tak z biegu, bez większego przygotowania, na dodatek zabierając ze sobą dwie młode współpracownice z małym dzieckiem. Kierunek - włoskie Positiano... I nagle okazuje się inną osobą.
Ucieczka przed sobą okazuje się beztroskimi wakacjami na plaży w pięknym włoskim miasteczku. Początkowy opór towarzyszek podróży przerażonych hojnością szefowej, zbieg różnych mniej lub bardziej przyjemnych sytuacji, wspomnienia i mnóstwo czasu do rozmyślań - to wszystko składa się na parę dni w raju. Niestety Margo musi wracać do kraju: niedbałość pracowników w klinice uruchamia splot wydarzeń, które w ostateczności okazują się... no właśnie. Czy Margo odzyska szczęście i bliską osobę? Czy wygra z ciężką chorobą? Czy odnajdzie w życiu spokój i zrozumie, co jest ważne?
"Ukryć się przed sobą" to literacka podróż w głąb siebie, Ta niepozornych rozmiarów książka porusza różne emocje. Autorka bardzo wyraziście, wręcz w przerysowany sposób wykreowała główną bohaterkę. Jak ona irytuje tym swoim natręctwem i doszukiwaniem się wszędzie zarazków i bakterii, jak drażni jej perfekcyjność i chęć izolacji a później, podczas podróży, rozrzutność i materialne uszczęśliwianie wszystkich dookoła, tak jakby szczęście można było sobie kupić. Drażni i denerwuje a jednak przyciąga. To chyba celowy zabieg, by pokazać czytelnikowi, co jest tak naprawdę w  naszym życiu najistotniejsze i uświadomić, że czasem nie da się nigdzie ukryć się przed wspomnieniami i samym sobą.


"Ukryć się przed sobą" Hanna Gałgańska
Warszawska Firma Wydawnicza
Warszawa 2015
s. 196

wtorek, 25 sierpnia 2015

Droga do domu

Czy zastanawialiście się kiedyś jak to jest: wsiąść do samochodu z przypadkowo spotkanymi osobami, zostawić wszystko za soba i uciec, od problemów, szarej rzeczywistości, szukając lepszego świata nawet na jego końcu? Czy to możliwe w normalnym życiu? Czy da się, ot tak po prostu, uciec, by zapomnieć i odzyskać spokój?
Pięć kobiet w bardzo różnym wieku i mały chłopiec. Pięć bohaterek, każda z bagażem doświadczeń życiowych, każda zraniona uczuciowo. Panie spotykają się przypadkowo, kupują starego busa i postanawiają wyjechać. Przed siebie, byle daleko od trosk i mrocznych cieni przeszłości. Różne emocje, różne charaktery, różne oczekiwania. I mały Krzyś - cementujący wszystko syn Alicji, który ciepłą rączką, namalowanym przez siebie rysunkiem i słowami "uśmiechnij się, nie bądź taka smutna" rozwiązuje problemy, pozwala zapomniec i wywołuje uśmiech na twarzy bohaterek.
Opowieść - bajka o rzeczy niemożliwej do spełnienia w realnym świecie. Gabriela Garnaś snuje tę bajkę zabierając nas w podróż do uczuciowego wnętrza każdej z bohaterek. Pozwala zrozumieć ich rozterki i decyzje. 
Książka budząca wiele emocji, porusza struny uczuć, pokazując ile w świecie bardzo osobistych tragedii, jak trudno się uporać ze wspomnieniami i poczuciem winy. Ale i denerwuje, gdy czyta się, jak trudno czasem człowiekowi wyjść naprzeciw uczuciu, zaufać, otworzyć się, pozwolić pokochać.
Opowieść o poszukiwaniu swojego szczęścia i domu rodzinnego. Uczy trudnej sztuki wybaczania, uzmysławia, że każdy ma prawo do szczęścia i mimo przeciwności losu powinien szukać drogi do niego. A szczęście i dom to zawsze druga osoba, zwykła, niekoniecznie taka idealna, z całym bagażem wad i zalet.
Szkoda, że ta bajka nie jest taka łatwa do przeniesienia do rzeczywistości. Jak prosto byłoby "wsiąść do pociągu byle jakiego, nie dbać o bagaż, nie dbać o bilet..." zdystansować się i spojrzeć na swoje życie z innej perspektywy. Ale wtedy nie byłoby takich bajek:)

"Droga do domu" Gabriela Gargaś
Wydawnictwo Filia
Poznań 2015
s. 423

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Zaplątana miłość

Tamara Sokołowska jest specjalistką od pijaru. Wykonuje  swoje kolejne zadanie zawodowe - promocję kandydata na wójta - gdy jej spokój burzy jeden  z uczestników. To jedno wypowiedziane pod adresem bohaterki zdanie skomplikuje cały jej dotychczasowy porządek i utkwi zadrą w sercu, i nie pozwoli zapomnieć.
Marysia, córka Tamary, jest uczennicą średniej szkoły, liceum o bardzo wysokich wymaganiach. Dziewczyna uczy się, by coś osiągnąć, ale nadmiar szkolnych obowiązków zaczyna ją przytłaczać. Nastolatka marzy o "lepszym życiu" - markowych ciuchach, przyjaciółkach, imprezach i randce z przystojnym chłopakiem. Zaczyna sprawiać kłopoty wychowawcze buntując się przeciwko matce i wszystkiemu, co ją otacza.
Ewa Dobosz to emerytowana doktor nauk medycznych, dystyngowana pani, matka Tamary. Między kobietami panują raczej poprawne stosunki, chłodne, bez emocji.
Róża Marciszowa to stara mieszkanka wsi Borowa. Mieszka samotnie, skrywając mroczną tajemnicę. Pewnego razu do jej domu trafia Tamara i już pozostaje w życiu starej kobiety....
"Zaplątana miłość" to równie jak tytuł skomplikowana opowieść o trudnych uczuciach. O miłości matczynej, trudnej i raczej poprawnej niż ciepłej. O miłości córki do matki - o miłości dwóch pokoleń córek i matek. Trudna i poplątana to miłość, nie pozwalająca się zrozumieć i przytulić, każąca szukać pocieszenia, gdzie indziej. 
Jak splotą się losy Tamary z babcią Marciszową? Jaką tajemnicę skrywa Ewa Dobosz? Czy Marysia odnajdzie swoją miłość i swoje miejsce w życiu? Czy kobiety posłuchają mądrych słów starej Marciszowej?:"Tylko poplątała się wam ta miłość. Jak ta włóczka (...) Tak czasami jest. A jak się poplącze to trzeba postępować uważnie i delikatnie. Można szarpnąć, ale wtedy się zerwie. Lepiej rozplatać."
Niezwykle ciepła opowieść o ludzkim zagubieniu, o trudnym matczynym uczuciu. I o prostej życiowej mądrości. Nie trzeba być wykształconym, by zrozumieć, co w życiu najważniejsze. Róża Marciszowa jest tego dowodem, takim przewodnikiem i wsparciem dla każdej z bohaterek. Ta kobieta, odrzucona przez najbliższych podaje nam piękną i mądrą prawdę o ludzkim uczuciu. I dodatkowo uzupełnioną cudnym lekarstwem - konfiturą na fiołki, która naprawdę leczy wszystkie rozterki i smuteczki. 

"Zaplątana miłość" Karolina Wilczyńska
Wydawnictwo Czwarta Strona
Poznań 2015
s. 338

czwartek, 6 sierpnia 2015

Pewnej nocy we Włoszech

Tak jakoś wokół Italii krążą ostatnio moje lektury....
Przyznam szczerze, że do "Pewnej nocy we Włoszech" zabierałam się z wielkim sceptycyzmem. Okładka i streszczenie sugeruje lekką lekturę typu romans, taką za którymi raczej nie przepadam. Spotkało mnie jednak miłe rozczarowanie. Książka wciągnęła mnie bez reszty i okazała się mądrą powieścią obyczajową.
Na kartach powieści spotykamy się z głównymi bohaterkami. Anna, dowiaduje się przez przypadek od swojej babci, że jej ojciec był Włochem. Dziewczyna do tej pory go nie znała, gdyż jej matka skrzętnie ukrywała tajemnicę z przeszłości zbywając córkę. Tajemniczy Dino zaczyna zajmować myśli Anny. Zdeterminowana postanawia nauczyć się języka włoskiego i wyruszyć na poszukiwania.
Catherine to porzucona żona. Matka dwójki dorastających dzieci w momencie ich odejścia z domu dowiaduje się, że mąż nigdy jej nie kochał. Sfrustrowana postanawia zmienić coś w swoim życiu i wybiera kurs włoskiego. Sophia - wieczna podróżniczka, szukająca swego miejsca na ziemi z przyczyn rodzinnych powraca do swojego rodzinnego miasta i rozpoczyna dorywczą pracę jako lektorka języka włoskiego, Te trzy kobiety (i nie tylko one, w powieści przewia się bowiem mnóstwo ciekawych osób) początkowo łączy chęć przyswojenia języka włoskiego. Początkowo, bo bardzo szybko okazuje się, że grupa uczniów ma swoje wspólne sprawy, chętnie spotyka się w okolicznych pubach, by rozmawiać i poznawać się nawzajem. Za moment wszyscy wszystko o sobie wiedza i bardzo sobie kibicują. 
Powieść to nie tylko miłosne rozterki, zdrady, odejścia i powroty, to również mini wątek kryminalny (mąż Catherine, ceniony doktor, zaplątany jest w skandal korupcyjny), który, o dziwo, łączy ze sobą kilku "kursowych" przyjaciół, życie kącika kulinarnego z wydawanej w mieście gazety, który redaguje wraz z Przystojnym Kolegą Anna, problemy rodzinne Sophi, niespełniopne marzenia i zawiedzione nadzieje oraz wiele innych problemów egzystencjonalnych. To nie jest powieść typu "zakochali się i żyli długo i szczęsliwie". Owszem, szczęścia dużo w tej książce, ale nie jest banalne i cukierkowe a niejednokrotnie okupione cierpieniem, samotnością i rozczarowaniami.
Ciekawym rozwiązaniem jest uzupełnienie polskich tytułów o włoskie zdania oraz słowniczek przydatnych słówek włoskich.
Książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Problemy bohaterów wciagają i czytelnik szybko się z nimi zaprzyjaźnia. A zakończenie i splecenie ich losów wcale nie jest takie przewidywalne.
Zachęcam do sięgnięcia po tą przyjemną, wakacyjną ale bardzo sympatyczną lekturę. 

"Pewnej nocy we Włoszech" Lucy Diamond
Wydawnictwo Black Publishing
Wołowiec 2015
s. 403

piątek, 8 maja 2015

Szukaj mnie wśród lawendy. Zuzanna

Zachęcana pozytywymi recenzjami, w których o tej serii wypowiadano się w samych superlatywach, wreszcie i ja po nią sięgęłam. I przeczytałam do koca, ale bez większego entuzjazmu.
Zuzanna jest jedną z sióstr Skotnickich. Szefowa w jakiejś dużej firmie farmaceutycznej, osoba niezbyt lubiana przez pracowników, zimna i oschła w kontaktach z nimi, bezkompromisowa w działaniach, uparcie dążąca do celu. Mąż jej siostry Zofii organizuje imprezę integracyjną dla swoich pracowników - wyjazd do Chorwacji. Ponieważ w tym pięknym kraju mieszka trzecia ze wspomnianych sióstr, dziewczyny postanawiają się spotkać. W grupie pracowników jest była wielka miłość Zuzanny - Robert. 
Czy Zuzanna i Robert odnajdą się na nowo? Jakie tajemnice kryją przed sobą siostry? 
Ta książka jest do bólu przewidywalna: czytasz i wiesz co będzie dalej. Napisana bardzo prosto, czyta się ją szybko i lekko. Coś w stylu popularnej niegdyś serii Harlekin. Ot, cukierkowa opowieść o miłości z banalnym zakończeniem i metamorfozą bohaterki, którą miłość odmienia pozytywnie. 
Jedyne plusy opowieści  to fakt, że jest osadzona w pięknej scenerii dalmackich krajobrazów i na każdym kroku pachnie lawendą, od okładki, tytuł po treść.
Na półce leży druga część, ale chyba nie mam ochoty na sięgnięcie po nią. Wyrosłam już z takich opowieści.

"Szukaj mnie wśród lawendy. Zuzanna. Tom I" Agnieszka Lingas-Łoniewska
Wydawnictwo Novae Res
Gdynia 2014
s. 228

poniedziałek, 9 lutego 2015

Wieczna wiosna

Z twórczością Katarzyny Zyskowskiej-Ignaciak zetknęłam się po raz pierwszy przy okazji lektury o wojennej miłości Krzysztofa i Basi Baczyńskich. Książka zachwyciła mnie, więc po kolejną powieść sięgnęłam z zainteresowaniem.
Zaczyna się banalnie. Łucja jest matką i żoną. Tkwi w rutynowym związku u boku znanego transplantologa. Nie ma żadnych problemów finansowych, prowadzi bogaty dom, wychowuje udane dzieci. Ma jednak niespełnione, wręcz uśpione już marzenia i poczucie, że w jej związku nie ma już miejsca na wielką miłość.
Któregoś dnia nasza bohaterka dowiaduje się, że jest chora. Rak powoli niszczy jej ciało nie pozostawiając złudzeń. Pozornie, w tym nieszczęściu, upatruje odświeżenia swojego związku.
Łucja poddaje się leczeniu, chemia przynosi pozytywne efekty w zwalczaniu raka ale podłamuje kobietę psychicznie. Rodzina zmusza ją do wyjazdu na rehabilitację. Początkowo pani doktorowa broni się, wreszcie zgadza się na wyjazd na swoich warunkach, do rodzinnego majątku - starej, podupadłej chaty w Murzasichlu.. Pobyt w tatrzańskim otoczeniu, w towarzystwie psa Sancha ma przynieść ukojenie i odpoczynek od męża i problemów. Łucja stroni od ludzi, rozkoszuje się samotnością na łonie natury i rozmyśla aż do momentu, gdy przypadkiem podczas spaceru spotyka tajemniczego sąsiada, który wprowadził się do sąsiedniego domku. Znany na całym świecie artysta - rzeźbiarz burzy cały dotychczasowy spokój bohaterki. Odżywają wspomnienia z czasów studiów na Akademii Sztuk Pięknych, okaleczona przez chorobę Łucja znów czuje się kobietą. Niestety, powrót do rzeczywistości okazuje się brutalniejszy niż mogłoby się wydawać. Powtórne badania odsłaniają okrutną diagnozę - Łucji pozostaje kilka miesięcy życia. Ponowna chemia, ponowna walka z chorobą... Czy jednak? Bohaterka podejmuje decyzję, która zaskakuje wszystkich i burzy dotychczasowe poczucie bezpieczeństwa całej rodziny Kornatowskich.
Piękna opowieść o tym, co w życiu najważniejsze, o tym jak poświęcenie niszczy związek. Lektura skłania do przemyśleń, refleksji nad życiowymi priorytetami, uderza w emocje, zadaje czytelnikowi pytania o zachowanie w podobnej sytuacji. A jednocześnie uświadamia, że na spełnianie marzeń i miłość nigdy nie jest za późno a "jedynym bólem, jaki przeraża w śmierci, jest to, że można umrzeć nie z miłości" (G.G. Marquez).
Katarzyna Zyskowska-Ignaciak jest z wykształcenia dziennikarką. Wydawać by się mogło, że bliższa jej będzie twórczość okraszona suchymi faktami niż fikcją literacką. Jak dobrze, że to tylko pozory. Autorka pisze pięknym poetyckim językiem, kreśląc niebanalne postacie, wikłając je w równie intrygujące życiowe wątki. Tworzy powieści, które na długo pozostają w pamięci i takie, które chce się mieć na swoich półkach.

"Wieczna wiosna" Katarzyna Zyskowska-Ignaciak
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Warszawa 2014
s. 344

czwartek, 13 listopada 2014

Diagnoza

Trzydziestotrzyletnia Gwen choruje na ciężką chorobę genetyczną - Zespół Turnera. To przypadłość, która powoduje zahamowanie rozwoju fizycznego na poziomie dziecka. Książka opowiada losy rodziny McKotch, która choruje razem z bohaterką, choruje do tego stopnia, że nie potrafi poradzić sobie ze zwykłymi problemami, jakich pełno w każdej rodzinie. 
Bracia Gwen - Scott i Billy - roczarowują rodziców. Jeden ostatecznie, po burzliwym małeństwie, rozwodzi się z żoną. Drugi okazuje się homoseksualistą, co przez wiele lat umiejętnie ukrywa przed najbliższymi. Matka rozczarowana wszystkimi - dziećmi i mężem - śledzi i kontroluje życie swojej jedynej córki, nie pozwalając jej na szczęśliwe życie. 
Najmadrzejszą osoba okazuje się właśnie Gwen, która cierpiąc okrutnie, odseparowuje się od reszty rodziny, rzucając pracę antropologa i uciekając na rajską wyspę Saint Raphael. Tu znajduje swoje prawdziwe szczęście, o które walczy jak prawdziwa lwica.
Jest jednak coś co połączy tą pokruszoną rodzinę. Dom Kapitana, dom wspomnień z dzieciństwa, który udaje sie wynająć matce na wakacje. Podstępem zwabiona rodzina tam właśnie odkrywa swoje prawdziwe oblicze i próbuje sie dogadać. Niestety tylko Gwen opiera się zamiarowi matki i ucieka...Dokąd? Jak wielki czuje żal w sercu i dlaczego nie potrafi wybaczyć matce? Tego już poszukajcie w książce.
Książka - dla mnie - trochę "nierównomiernie interesująca". Po pierwszej części, dość wciągającej, nastąpiły opisy perypetii życiowych bohaterów, co w pewnym momencie powoduje znudzenie. Coś jednak podpowiada, by zostać z tą lekturą. I słusznie. Końcowa część to znów ekscytujące fragmenty, które czyta się jednym tchem. 
Trudno zrozumieć zachowania najbliższych sobie osób, bohaterów powieści. Co powoduje, że syn wstydzi się rodzicom powiedziec o swojej orientacji? Dlaczego chora Gwen nie zwierza się matce, tylko katuje ją swoją skrytością? Dlaczego Frank - głowa rodziny - ucieka w kolejne romanse, psując wspomnienia i małżeństwo? Jak matka może "zabraniać" córce szczęścia i prawa do uczucia? Trudno powiedzieć, gdy nie przeżywa się takiej tragedii jak ułomność własnego dziecka. Jedno jest pewne - na kartach tej książki zwycięża miłość. Po raz kolejny to piękne uczucie pokazuje, że warto żyć a życie z marzeniami i celami jest piękne.
Przejmująca, pełna wzruszeń książka. I bardzo pobudza do refleksji. Polecam.

"Diagnoza" Jenifer Haigh.
Świat Książki
Warszawa 2010
s. 431.

niedziela, 28 września 2014

Miłość jest jak toskański deser

Kolejna książka z serii kulinarno-literackich. Margherita po ucieczce od despotycznego męża powraca w rodzinne strony. Tu w małym toskańskim miasteczku Roccafitta jej nieżyjąca matka prowadziła małą restaurację. Tu również mieszka ukochany ojciec, czeka na nią przyjaciel z dzieciństwa, który ciągle ma nadzieję na coś więcej niz przyjaźń. Tu Margherita odnajduje spokój i oddaje się swojej ulubionej rozrywce - gotowaniu. Z mistrzowską precyzją potrafi dobrać menu do charakteru biesiady i sytuacji. Przecież uczyła ją trudnej sztuki kulinarnej ukochana mama...
Jednak na drodze naszej bohaterki staje zimna i wyrachowana para - Mister Mrożonka i Miss Cytrynowe Lody. Czy Margherita stopi zamarznięte dusze pary biznesmenów? Czy zrealizuje marzenie swojego życia? 
Książka z serii wakacyjnych lektur. Czyta się ją lekko i przyjemnie, niczym nie zaskakuje. Doskonała również na jesienne melancholijne wieczory. Pozwala nie tracić nadziei, że można zmienić życie biorąc los w swoje ręce.
Jak wiele innych podobnych lektur zawiera przepisy wspomniane w tekście. Przepisy, które warto wypróbować zamykając w jesiennej kuchni smaki toskańskiego lata.

"Miłośc jest jak toskański deser" Elisabetta Flumeri, Gabriela Giacometti
Wydawnictwo AMBER
Warszawa 2014
s. 284 + wkładka z przepisami

sobota, 27 września 2014

Macierzynki

"Macierzynki" Joanny Sykat przeczytałam dzięki akcji bookcrosingowej zainicjowanej przez samą autorkę. 
Czekałam na tę pozycję z niecierpliwością, gdyż nieliczne komentarze sugerowały niezwykłe przeżycie. I taka też jest ta książeczka (jakoś tak grubiańsko brzmi określenie książka w tym przypadku). Niezwykła. Małych rozmiarów, niepozorna, jednak niosąca ogromny ładunek wzruszeń i życiowej mądrości. Jednocześnie prawdziwa artystyczna perełka. Artystyczna, gdyż oprócz literackiego tekstu zawiera piękne reprodukcje malarstwa Williama Bouguereau, Obrazy związane tematycznie z macierzyństwem potęgują emocje wywołane lekturą. 
Jest to zbiór refleksji matki przeżywającej macierzyństwo, z całym bagażem niepokojów, wyrzutów sumienia i trudów związanych z posiadaniem małego dziecka. Z jednej strony marzenie o przespanej nocy, brak czasu dla siebie, puste półki z kosmetykami w łazience, "źle dobrane dżinsy", bo przecież "macierzyństwo zjada czas i chęci do dbania o siebie. Kobieta staje się tylko matką" (s. 68). Z drugiej doświadczenie niewyobrażalnego Boskiego cudu "nazwać istnienie dziecka dziełem wyłacznie człowieka, to jak popełnić świętokradztwo, wybuchnąć śmiechem nad ludzką arogancją" (s. 45), rekompensata za wszystkie niedogodności macierzyństwa "Czuję się, jak gigantyczna bateria podłączona do pięciopalczastej ładowarki. Leon sączy mi otuchę i siłę na kolejne minuty, godziny. I przekonanie, że to, co trzymam w dłoniach to szczęście." (s. 33). 
Książeczka z serii takich, które chciałoby się mieć na zawsze, wracać do niej często. Chyba każda czytelniczka znajdzie w niej siebie i swoje macierzyńskie rozterki, każda z nas ma przecież takie swoje macierzynki.
Polecam lekturę. To również piękny prezent dla każdej przyszłej lub młodej mamy.
Książka do nabycia wyłacznie w wydawnictwie http://www.miniatura.info.pl/ 

Dziękuję pani Joannie za możliwość przeczytania książki.

"Macierzynki" Joanna Sykat
Wydawnictwo MINIATURA
Kraków 2014
s. 87

środa, 3 września 2014

Szczęście all inclusive


Beata zwana Bereniką tkwiąca w toksycznym związku z Kacprem, sprawiający rodzicom mnóstwo kłopotów wychowawczych Franek, Jakub zakochany w swojej despotycznej szefowej - Oliwii, pełna energii Agnieszka i przystojny Grek Kostas. Wszyscy spotykają się na malowniczej greckiej wyspie, by spędzić wakacje na lenistwie lub ciężkiej pracy w ekskluzywnym hotelu.
Trudno stwierdzić, czy to magiczne otoczenie wyspy czy błogie nicnierobienie, fakt, że bohaterowie przewartościowują swoje życie. Postanawiają je zmienić, niejednokrotnie stawiając na jedną kartę całe swoje dotychczasowe życie, pełne sukcesów okupionych wyrzeczeniami.
Pewnie z racji wykonywanego zawodu najbardziej zaintrygował mnie wątek o Franku, chłopcu, który swoim agresywnym zachowaniem próbował zwrócić na siebie uwagę rodziców i zyskać ich ciepło i zainteresowanie. Dopiero spotkana przypadkowo w hotelowym pokoju starsza pani uświadamie mamie chłopca, w czym leży problem. Mądry wątek, niestety bardzo nierealny w prawdziwym życiu - kto jest w stanie dziś zrezygnować z pracy dobrowolnie, by zająć się niegrzecznym dzieckiem? Zwraca jednak uwagę na to, że żadne materialne przedmioty nie zastąpią dziecku prawdziwej miłości i zainteresowania a zachowanie Franka to krzyk rozpaczy wielu dzieciaków w podobnej sytuacji.: "Naprawdę, chciałem być grzeczny, ale to nie ma sensu" (s.202). 
Książka bardzo ciepła, wręcz wakacyjna, czyta się ją lekko i przyjemnie. Jednak przemyca między wierszami wiele mądrych życiowych prawd. Czy Beata dostrzeże wreszcie w swoim Kacprze Piotrusia Pana? Jakie kroki podejmie zakochana w Kostasie Agnieszka? Czy narzeczeństwo Jakuba i Oliwii przetrwa?  Jak Franek zareaguje na obietnice swojej mamy? Wiele pytań, wiele ludzkich istnień na pięknej greckiej wyspie....
Czasem warto wyruszyć w daleką podróż, by zrozumieć pewne sprawy i odnaleźć swoje szczęście. Szczęście all inclusive.

Szczęście all inclusive" Krystyna Mirek
Wydawnictwo Filia
Poznań 2014
s. 368


środa, 27 sierpnia 2014

Droga do marzeń

Któż z nas nie ma marzeń? Marzenia powodują przecież, ze życie nabiera kolorów, że staje się znośniejsze a jeśli jeszcze marzy się w duecie...
"Droga do marzeń" Krystyny Mirek to właśnie książka  o marzeniach we dwoje ale czy tylko?
Konstancja i Rafał spotykają się na początku drogi, która prowadzi na dno, na dworcu kolejowym, gdzie dwójkę młodych bezdomnych zagnał przekorny los. Konstancja z dnia na dzień zostaje bez środków do życia i dachu nad głową. Firma ojca bankrutuje, rozpieszczona jedynaczka zostaje w jednych spodniach na ulicy. Z przerażeniem stwierdza, że dla dotychczasowych przyjaciół staje się przeźroczysta a matka nie odbiera telefonu. Rafał, kucharz z zawodu, wyjechał do stolicy w poszukiwaniu lepszego chleba. Niestety, rzeczywistość weryfikuje jego marzenia, nie chce wracać do rodzinnej wsi ze wstydu przed sąsiadami. Konstancja ostatnie pieniądze uzyskane ze sprzedaży drogiej biżuterii inwestuje w lokal próbując przekonać Rafała do otwarcia wspólnej restauracji. Chłopak początkowo neguje pomysły dziewczyny, sprowadzając ją brutalnie na ziemię...
Książka nie opowiada wyłącznie o losach dwójki wspomnianych bohaterów. Przy okazji życiowej klęski ojca Konstancji, dziewczyna odkrywa mroczne tajemnice swojej rodziny. Równolegle prowadzony jest również wątek rodziny Janoszów. Małżeństwo Anny i Pawła przeżywa kryzys, który boleśnie odczuwa ich trójka dorastających dzieciaków. W tej pogubionej rodzinie również mamy do czynienia z marzeniami.
Czy Rafał zgodzi się na tak karkołomny wyczyn, jakim jest otwarcie w stolicy restauracji bez większej gotówki? Czy bohaterowie powieści zrozumieją, jakie wartości są w życiu najważniejsze? Czy można się podnieść po wyjściu z więzienia i utracie wszystkich ciężko zdobytych dóbr? I jaki związek ma z Konstancją pełne tęsknot życie rodziny Janoszów? 
Niesamowicie ciepła opowieść, którą czyta się na jednym wydechu. Bardzo mało realna jest opisana przez autorkę droga do marzeń dwójki głównych bohaterów, takie historie rzadko zdarzają się w życiu. Jednak z kart książki bije niesamowity optymizm i wiara w ludzi. A przede wszystkim przekonanie, że marzenia się spełniają, trzeba w nie tylko bardzo wierzyć i nie stać przyglądając się życiu bezczynnie. Marzenia okupione ciężką pracą i zaangażowaniem sprawiają, że nie ma rzeczy niemożliwych a trudności łatwiej się przezwycięża. Bo szczęście " nie jest ono kwestią przypadku. Szczęście sprzyja przygotowanym. Musisz sama stworzyć mu warunki do rozwoju" (s. 302)
"Droga do marzeń" to taka książka, która sprawia, że patrzymy na życie przez różowe okulary. 


"Droga do marzeń" Krystyna Mirek
Wydawnictwo Feeria
Łódź 2013
s. 302

piątek, 22 sierpnia 2014

Lawendowy pokój

Książka, o której głośno ostatnio w Internecie. Zachęcona niezliczonymi cytatami i recenzjami sięgnęłam po nią i ja. 
Jean Perdu jest księgarzem posiadającym własną księgarnię, ale nie taką zwykłą, tradycyjną. Jego Apteka Literacka, czyli księgarnia na barce cumującej na wodzie, to miejsce niezwykłe. Pełne książek, które leczą, pocieszają, wprowadzają w odpowiedni do sytuacji nastrój. Jakim cudem książki mogą leczyć? Dzięki ich właścicielowi. Jean potrafi rozpoznać aktualne samopoczucie klienta i dobrać mu odpowiednie lekarstwo - książkę z "biblioteki uczuć". Niejednokrotnie naraża się na irytację kupującego, gdy odmawia sprzedania konkretnej pozycji, bo ta nie jest odpowiednia dla danej osoby. Nie zraża go to, uszczęśliwia ludzi aplikując im lecznicze dawki literatury. "Perdu używał w tym celu słuchu, wzroku i instynktu. Potrafił podczas jednej rozmowy dosłyszeć, co dolega danej duszy. Odczytać do pewnego stopnia z każdego ciała, jego postawy, jego ruchów i gestów, co nim kieruje i co je przygniata. No i miał wreszcie to co jego ojciec nazywał "widzeniem słuchem" (s. 34). Jednak mimo, że jest literackim lekarzem ludzkich dusz nie potrafi uleczyć siebie.
Pewnego dnia otwiera adresowany do niego list. List od ukochanej kobiety, która odeszła dawno temu bez słowa. Rozpamiętując utraconą miłość próbuje odnaleźć równowagę i spokój wewnętrzny. Wybiera się  w podróż w poszukiwaniu odpowiedzi na liczne pytania, szuka również autorki pewnej książki. Ta podróż to ucieczka barką, bez pieniędzy, z przypadkowo poznanymi ludźmi. Ucieczka również od Catherine - nowej miłości, przed którą tak bardzo Perdu się wzbrania. W kolejnych przystaniach, które odwiedza przeżywa drobne przygody, poznaje nowych ludzi, rozmyśla i marzy. O miłości, tęsknocie, chęci posiadania własnej rodziny. Wreszcie w Bonnieux odnajduje spokój, odwiedzając dom zmarłej przed laty ukochanej, żegna się z nią i wreszcie może rozpocząć nowe życie. Po latach rozterek i niepewności jest miejsce na miłość i realizację marzeń - powoli powstaje "Wielka Encyklopedia Niewielkich Uczuć".
"Lawendowy pokój" Niny George to opowieść o miłości, opowieść napisana pięknym językiem, pełna mądrych cytatów i filozoficznych rozmyślań. Ale dla mnie to równocześnie apoteoza książki. "Chciał by poczuła nieskończoność, jaką oferują książki. Ich nigdy nie zabraknie. I nigdy nie przestaną kochać swojego czytelnika lub czytelniczki. Wobec wszelkiego, co nieobliczalne, są jedynym elementem, na którym można polegać. Wobec życia. Wobec miłości. Także po śmierci" (s. 430). Książki, miłość do nich obecne są na kolejnych kartach tej pięknej powieści. Bo "czytanie - niekończąca się podróż. Długa, ba, wieczna podróż, w trakcie której stajemy się łagodniejsi, czulsi i bardziej ludzcy" (s. 132). A  tytułowy lawendowy pokój? No cóż...istnieje, ale o tym przekonajcie się sami. Zachęcam. Warto.

"Lawendowy pokój" Nina George
Wydawnictwo Otwarte
Poznań 2014
s. 339