"Zeznania niekrytego krytyka" Maciej Frączyk
Po książkę Macieja Frączyka sięgnęłam trochę z przekory. Nie jestem fanką Radia Zet, ale kiedyś tam słyszałam parę jego felietonów. Zaczęło mnie intrygować czym sobie zasłużył młody człowiek, za którym stoi tylu wielbicieli. Człowiek, który ma na swoim koncie na Youtubie ponad 100 milionów odsłon swojego programu. Człowiek, po którego książki w zaprzyjaźnionej bibliotece ustawiają się kolejki gimnazjalistów a bibliotekarka twierdzi, ze odkąd ma "Nie przejdziemy do historii" ani razu nie postawiła jej jeszcze na bibliotecznej półce. Wreszcie więc zdobyłam pierwszą część betsellerowej książki i zaczęłam czytać.
Najpierw z jakimś lekkim zwątpieniem.."co ja tutaj robię?", ale im głębiej tym lepiej zaczęłam rozumieć w czym rzecz.
Książka jest podzielona na 10 rozdziałów, każdy traktuje o czymś innym. Jest na przykład część o wulgaryzmach. I mimo, że autor nie neguje i nie krytykuje całkowicie ich występowania w filmie czy literaturze, udowadnia, że można sobie radzić z przeklinającymi młodymi ludźmi w całkiem przyjazny i oduczający sposób, przy okazji udowadniając, że warto uczyć się języków obcych. Nie po to, jak twierdzi, by zdobyć ciekawą pracę, ale by na przykład zrozumieć, dlaczego w serialu o doktorze Hausie nie ma ani jednego wulgaryzmu a przecież wszyscy wiemy, że celne riposty głównego bohatera nie jednemu poszły w przysłowiowe pięty. Czyż to nie lepsza motywacja do nauki niż zrzędzenie i biadolenie? Rozdział "Poszukiwacze zaginionej arki" traktuje o rozwijaniu swoich pasji, zachęca do poszukiwania swojej drogi życiowej, do robienia czegokolwiek, byle nie nicnierobienia. "Nie pomogę nikomu odnaleźć sensu w bezsensie (...) Nie odpowiem na pytanie, jak uwierzyć w siebie (...) Każdy i tak będzie musiał zmierzyć się z tym wszystkim w ścianach swojego rozumu (...) i albo przegra albo wygra." (s. 51-52). Kolejne rozdziały traktują o poznawaniu świata, o pomaganiu swojemu losowi, o piractwie, subkulturach i "wszystkim innym co wkurza" na tym świecie Niekrytego Krytyka. Jednak najciekawszy i najbardziej dający do myślenia jest rozdział o płci pięknej i rozumieniu kobiet. Dlaczego? Ha...zajrzyjcie do książki.
"Zeznania..." napisane są młodzieżowym językiem, trochę w nim wulgaryzmów (ale wplecionych w kontekst tak, że nie rażą,....o dziwo!), skrótów i zwrotów slangowych. Dorosły musi się bardzo skupić, by zrozumieć treść musi szukać w słowniku slangu:) Jest jeszcze jedna rzecz, która szczególnie podoba mi się w książce - aforyzmy. Każdy rozdział zaczyna się jakimś mądrym zdaniem znanego człowieka - pisarza, filozofa - pod spodem zaś jest parafraza tej złotej myśli. Na przykład w części o odnajdywaniu swojego "mojo" (talentu) jest cytat z Henri Frederica Amiela "Talent - to robić z łatwością to, co jest trudne dla innych". Parafraza Frączyka brzmi: "Talent - to robić z łatwością to, czego inni nie odważyli się spróbować". Piękne....
Myślę, że ja już odnalazłam odpowiedź na postawione na początku pytanie o popularność autora. Nie zawahałabym się w tym
miejscu stwierdzić, że książka powinna być również lekturą dla rodziców tych
młodych ludzi, którzy tak wielbią Macieja Frączyka. Bo wychowywać to nie
umoralniać, krytykować i negować. To przede wszystkim dawać przykład, wspierać
i rozmawiać. Rodzic nie ma być dla swojego dziecka kumplem w podobnych ciuchach
i z takim samym slangiem na ustach, ma być mądrym partnerem i przewodnikiem po
życiu. „Miałem szczęście, że trafiłem na normalnych rodziców. Dobrych, w
sensie. Ułatwiających i umożliwiających. Czasem surowych, ale chyba zawsze
uczciwych” (s. 51).
To świetnie napisana, mądra życiowo książka, zawierająca rady dla młodych i ich rodziców, jednocześnie nie pozbawiona szczypty sarkazmu i dobrego humoru.
„Zeznania Niekrytego Krytyka” Maciej
Frączyk
Wydawnictwo Zielona Sowa
Warszawa 2012
s. 135
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz