W klimacie Lucy Maud Montgomery
Ileż razy miałam w rękach tę książkę i zawsze wydawało mi się, że jeszcze nie teraz, bo nadal odczuwam przesyt opowieściami o Ani z Zielonego Wzgórza....Aż do momentu, kiedy pani Ania - z zaprzyjaźnionego portalu i czasopisma dla nauczycieli - przysłała mi książkę w prezencie. O tym, ze jest to powieść inna niż wspomniana seria czytałam już wielokrotnie w różnych recenzjach. Inna? Owszem lecz mimo wszystko utrzymana w klimacie pisarskim Lucy Maud Montgomery - bo czyż bohaterka Zielonego Wzgórza nie uciekała ciągle w marzenia?
Valancy zwana przez rodzinę Doss (imieniem, którego nienawidzi z całych sił) jest, jak na owe czasy, starą panną. Ta 29 letnia kobieta mieszka nadal z matką i ciotką, które traktują ją jak małe dziecko, jednak bez jakichkolwiek uczuć miłości czy chociażby przyjaźni. Jej życie to rytuał, dzień wypełniony czynnościami i obowiązkami niezmiennymi od lat, nudnymi jak całe życie, które ją otacza. Życie szare, bez niespodzianek, w którym jedyną rozrywką jest szycie narzut z resztek materiałów i plotkowanie o sąsiadach. Dziewczyna ma jednak swoje bogate życie wewnętrzne wypełnione marzeniami o egzystencji w Błękitnym Zamku, w którym wszystko jest ciekawe, w którym zamieszkują ciągle nowi wielbiciele. I ma książki, też wyproszone, bo przecież pannie z dobrego domu nie przystoi oddawać sie lekturze romansów. Pewnego dnia Valancy, nękana dziwnymi bólami w okolicach serca, udaje się potajemnie do lekarza. Diagnoza jest druzgocąca - młodej kobiecie zostaje rok życia. Postanawia ten rok przeżyć na przekór wszelkim konwenansom. Wbrew woli rodziny (zresztą od tego momentu zaczyna wszystko robićna przekór) zatrudnia sie u miejscowego pijaka, którego córka - przyjaciółka z lat szkolnych bohaterki - jest cięzko chora i potrzebuje towarzyszki. Prowadzi im dom i wreszcie spędza czas, tak jak chce a nie tak jak jej każą. Okazuje się, że ten przez wszystkich potępiany pijaczyna to wartościowy człowiek, kochający swoją Cecil, towarzysz ciekawych rozmów, skrywający w głebi duszy swoje żale i smutki. Kiedy przyjaciółka umiera, Valancy oświadcza się znanemu w okolicy rzezimieszkowi, podejrzewanemu o największe zbrodnie, uwodziciela kobiecych serc, utracjusza i zawadiakę. I zaczyna się...
Opowieść z serii romantycznych. Ukazuje obraz społeczeństwa tamtego czasu, społeczeństwa żyjącego według określonych zasad, których nie należy łamać, społeczeństwa po czubek głowy zanurzonego w "dulszczyźnie". Wszystko należy robić tak a nie inaczej, tego nie wypada, bo co powiedzą sąsiedzi. Jednocześnie te wszystkie zasady legną w gruzach, kiedy tylko na horyzoncie pokazuje się bogaty człowiek i nieodłączne pieniądze - wtedy wszystko można wybaczyć.
Podoba mi się główna bohaterka. Zadziorna i krnąbrna, na początku tylko w myślach, później w działaniu, robi wszystko na przekór, szydząc z całej swojej rodziny. Pod tą maską buńczuczności skrywa się wrażliwa marzycielka, "po trupach" dążąca do celu, realizująca swoje wyobrażenia o Błękitnym Zamku. Te marzenia i miłość pozwalają jej rozkwitnąć, tak jak temu krzakowi róży posadzonemu w ogrodzie rodzinnego domu, który dostała kiedyś w prezencie i który nigdy nie chciał ukazać kwiatów. Z brzydkiego kaczątka wyrasta piękny łabędź z charakterem - krzak róży obsypuje się cudownym kwieciem. Historia nie kończy się ucieczką z wyspy. Ale o tym już przeczytacie na kartkach książki....
Książka lekka, taka na szare zimowe wieczory, do przeczytania w dwa dni. Zawiera w sobie jednak głębokie przesłanie: każdy z nas powinien mieć taki swój własny Błękitny Zamek...
"Błękitny Zamek" Lucy Maud Montgomery
Wydawnictwo Egmont 2013
s. 280
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz