Miłość na szkle
Barbara Sęk to młoda powieściopisarka. "Miłość na szkle" to jej druga powieść. Debiutowała książką, której nie znam, ale koniecznie muszę po nią sięgnąć.
Ze zdjęcia na obwolucie spogląda uśmiechnięta, delikatna, pełna wdzięku kobieta. Ale jako pisarka jawi się w zupełnie innym świetle. Urzekła mnie stylem pisarskim. Mocnym, prawdziwym do bólu, zabarwionym przekleństwem i poczuciem humoru, w odpowiednim miejscu, w odpowiedniej sytuacji. I dodatkowo faktem, ze potrafiła stworzyć historię opowiedzianą oczyma faceta, bardzo realistyczną, przejmującą do bólu. Z niezwykłą umiejętnością obnażyła osobowość bohatera bardzo męskiego w swoich działaniach a jednocześnie wrażliwego i empatycznego.
Aneta i Wojciech Raczyński to para trzydziestolatków z plusem. Wykształceni, dobrze sytuowani, z ustabilizowaną sytuacją zawodową i ukształtowanym światopoglądem. Do przysłowiowego raju brakuje im tylko Lenki, nieeee - Mateusza jednak. I nagle okazuje się, że nic z tego marzenia nie wychodzi. Wszelkiego rodzaju badania, wizyty u najlepszego ginekologa w okolicy, kolejne próby i wykupione wszystkie możliwe testy ciązowe w pobliskiej aptece... wszystko to, coraz bardziej oddala ich od nadziei.
To powieść bardzo współczesna, z problemem, który obecnie dotyka coraz więcej małżeństw. Znak naszych czasów - sytuacja ekonomiczna i rynku pracy przewartościowuje priorytety młodych ludzi. Najpierw wykształcenie, dobra praca, dobra materialne a później pora na dziecko. Tylko, że to później często nie nadchodzi.
Świetnie wykreowane postaci głównych bohaterów, tragizm i komizm sytuacyjny, rozmowy uderzające w najczulsze miejsca ludzkich uczuć. Już, już wydaje się, że małżeństwo nie wytrzyma próby, że któryś z nich w końcu trzaśnie drzwiami. Kulminacja uczuć i emocji. I okazuje się, że jednak ta miłość jest silna, mimo raniących słów i pokus stających na drodze wygrywa. I zaskakujące, mimo wszystko, zakończenie.
Powieść niesamowicie trzymająca w napięciu. Skończyłam czytać z wypiekami na twarzy, co rzadko mi się zdarza. A dewiza autorki "sęk w tym, by pisać tak, żeby odbiorca czytał trzy dni, a myślał o lekturze trzy lata" sprawdza się w stu procentach. Daje do myślenia, powoduje niepokój i uświadamia tragizm sytuacji osób przechodzących przez traumę miłości na szkle. I jedno wam powiem - wcale nie potrzeba na nią trzech dni...
"Miłość na szkle" Barbara Sęk
Wydawnictwo Świat Książki
Warszawa 2015
s. 327
Pani Iwono, dopiero teraz dotarłam do tej recenzji. Jest świetna. Kłaniam się nisko, dziękuję. Sękówka
OdpowiedzUsuńPani Iwono, dopiero teraz dotarłam do tej recenzji. Jest świetna. Kłaniam się nisko, dziękuję. Sękówka
OdpowiedzUsuńKsiążka jest świetna:) To ja dziękuję:)
Usuń