Iwona czyta

Kocham czytać, uwielbiam odwiedzać księgarnie i biblioteki, zawsze podglądam okładkę książki czytanej przez kogoś w miejscu publicznym. Jestem książkowym molem. Od kilku lat obiecuję sobie, że zacznę prowadzić statystyki przeczytanych książek.

Stąd pomysł na bloga, na swoisty pamiętnik przeczytanych książek.....

Zapraszam więc do mnie:)

poniedziałek, 28 września 2015

Włoska podróż

Ta książka to bajka. Z serii takich, co kończy się happy endem a wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Czasem warto sięgać po takie bajki, dla przemyśleń, nabrania dystansu czy zwyczajnego odstresowania.
To drugie moje spotkanie z literaturą Hanny Gałgańskiej i chyba zacznę już rozpoznawać styl pisarki.
Po pierwsze - denerwująca bohaterka. Anna, redaktor "Gazety Miejskiej", perfekcyjna, pachnąca drogimi perfumami, wystrojona w ekskluzywne ciuchy, idealna pod każdym względem, lubiąca luksus i zagraniczne wojaże. Jej chłodu i perfekcjonizmu nic nie jest w stanie ocieplić. Nawet wyjście za mąż za przystojnego i romantycznego pisarza Ernesta i urodzenie córeczki, Megan,  nie zmienia jej życia, nie wywraca do góry nogami. Anna, coraz bardziej oddala się od męża, doszukując się w nim coraz większych wad i niedoskonałości. Liczą się wyłącznie prestiż, pieniądze i luksus. 
Po drugie - Positiano. Włoskie miasteczko, do którego wybierają się kolejne bohaterki Hanny Gałgańskiej. Co takiego ma w sobie to miejsce, że koi stargane nerwy, pozwala odetchnąć i zapomnieć o szarzyźnie dnia codziennego a wspomnienia stają się rzeczywistością? (Już chyba wiem, jakie pytanie zadałabym autorce, gdyby nadarzyła się taka okazja).
Po trzecie - styl literacki. Opisy bohaterek skonstruowane w taki sposób, że nie da się ich polubić od początku. Irytują peanami wypowiadanymi przez siebie na swój temat, nieskazitelnością i perfekcyjnością. Piękne, bogate i bez skazy. Słodko aż mdli. Same achy i ochy. Wrrrr....
Anna Idealna postanawia rozwieść się z mężem, córka wymyka się jej spod kontroli a w pracy narastają problemy. Na dodatek mama i babcia trzymają stronę męża. Nic nie idzie po jej myśli. Kiedy więc starsza pani prosi wnuczkę o zawiezienie do raju, ta,w desperackim kroku, spełnia jej życzenie. Babcia, wnuczka i prawnuczka (ta ostatnia podstępem) wyruszają w podróż do Positiano. To podróż sentymentalna, gdyż babcia podczas jej trwania snuje wojenne wspomnienia, które zaskakują a nikt z towarzyszek podróży nie zdaje sobie sprawy z tego, jak odmieni ona życie całej rodziny. 
Lektura niewielkich rozmiarów ale poruszająca struny uczuć. Otwiera cały wachlarz emocji - od złości na główną bohaterkę, przez ironię, gdy widzi się finansowe szaleństwo bohaterek w obcym kraju, po wzruszenie, gdy słucha się babci i czyta zakończenie.  A tu dochodzi się do jednego wniosku: życie jest jedno, nie warto się z nim szarpać, trzeba czasem odpuścić, wsłuchać się w siebie, poszukać swojego miejsca, by odnaleźć szczęście. A dzięki Hannie Gałgańskiej czytelnik wie, gdzie należy go szukać. Bo nic tak nie koi jak włoskie słońce....

"Włoska podróż" Hanna Gałgańska
Wydawnictwo LUCKY
Radom 2015
s. 208

środa, 16 września 2015

Życie z drugiej ręki

Anita jest żoną męża na odległość i matką dwóch córek. Pozornie szczęśliwa, choć cienie z dzieciństwa ciągle ciążą na jej sumieniu a mąż nie spełnia oczekiwań, bo wiecznie nieobecny, a gdy już przyjedzie jedynym jego przyjacielem jest pilot od telewizora. „A kiedyś było tak pięknie (…) Nie mogłam bez niego oddychać a on nie potrafił zasnąć, gdy nie było mnie w pobliżu.” Pospolita historia, jakich wiele. Najpierw marzymy o księciu z bajki, wyobrażamy sobie jak cudowny będzie to związek, jesteśmy przekonane, że nas nigdy nie dotkną problemy szarej codzienności.  I tak jest na początku: różowe okulary i sielanka. I wydaje nam się, że mamy receptę na udany związek, że przecież nie możemy być tacy, jak tysiące par: znudzeni sobą i dniem codziennym. A kiedy już, nasze małżeństwo, z jakichś powodów stanie się rutyną, nie potrafimy sobie pomóc, odświeżyć, pokolorować na nowo nasze współistnienie. A przecież, jak zapewnia Anna Grzyb „nie musimy się godzić na życie znoszone, używane, niechciane, z drugiej ręki”.
I właśnie dlatego, że ta historia jednej z wielu żony, matki, kobiety marzącej o pracy i wyrwaniu się z beznadziei dnia codziennego, jest zwykła i taka życiowa czyta się ją tak lekko i przyjemnie, mając jednocześnie świadomość, że nie można nic nie robić.
Kiedy zaczęłam lekturę książki „Życie z drugiej ręki” w pierwszym momencie pomyślałam, ot, banalna historia, jakich wiele w życiu i literaturze. Denerwowała mnie bohaterka, wiecznie niezadowolona, przestająca dbać o siebie i zrzucająca całą winę za szarość związku na Tego Męża. Czasem miałam ochotę nią potrząsnąć
Anita wreszcie postanawia zmienić swoje życie. Wraz z przyjaciółką otwiera sklep z używaną odzieżą (hm, czy to zbieg okoliczności to skojarzenie ze znoszonym życiem?), zaczyna o siebie dbać, mimo natłoku obowiązków a problemy związane z organizacją dnia, wydające się początkowo olbrzymimi, jakoś się rozwiązują. Dziewczynki zyskują „przyszywanych” dziadków, Anita, dzięki kontaktom z ludźmi zaczyna oddychać głębiej, tylko Ten Mąż… Dlaczego pretensje i nagromadzone żale nie pozwalają na rozmowę? O ileż byłoby prościej. Ale może wtedy nie byłoby tej książki? Książki, która uświadamia, że należy rozmawiać, że trzeba dbać o siebie, swoje pasje i pielęgnować uczucia, że nie można się zatracić w codzienności a nieposprzątane mieszkanie to przecież nie tragedia.
Anna Grzyb jest doskonałą obserwatorką codzienności. Jej bohaterowie są wyraziści ale jednocześnie tacy zwykli, popełniający błędy, szukający szczęścia i ciepła drugiej osoby. Zaskakuje przeobrażenie Tego Męża, takie niebanalne i symboliczne, w Sebastiana, po prostu. Niezwykle ubawiły mnie opisy zaściankowości miasteczka, w którym żyje bohaterka, do bólu prawdziwe.
Polecam lekturę, która każe się zatrzymać i spojrzeć na swoje życie inaczej, bo jest jedno i szkoda marnować go na gdybaniu i rozpamiętywaniu, i że nigdy nie należy zdejmować różowych okularów, bo tylko optymistom świeci słońce.
Miałam takie wrażenie, że książka to jeden wielki monolog i chociaż na początku, trochę mnie to drażniło, zrozumiałam, ze ma to swój cel i zastanawiam się czy to nie będzie znakiem rozpoznawczym autorki. Dlatego z niecierpliwością czekam na dalsze powieści tej debiutującej pisarki.
I jeszcze jedno spostrzeżenie. Po raz pierwszy czytam książkę autorki, którą trochę znam, wirtualnie wprawdzie, ale jednak. Wiem, co nieco o jej życiu, pasji i charakterze. I, mimo zapewnienia, że historia ta jest wytworem wyobraźni, czytało mi się ją jakoś swojsko i znajomo, jakbym przechadzała się po życiu autorki. I to chyba ciut przeszkadza, gdy w trakcie lektury non stop ma się przed oczami Pisaninkę. I jeszcze….Nie byłabym sobą, gdybym nie wytknęła jedynej, moim zdaniem, wady tej książki – zdecydowanie za szybko przewróciłam ostatnią kartkę.
Dziękuję Annie Grzyb oraz Wydawnictwu Szara Godzina, za przyjemność, jaką niosła lektura książki:)

"Życie z drugiej ręki" Anna Grzyb
Wydawnictwo Szara Godzina
Katowice 2015
s. 192

wtorek, 15 września 2015

Ukryć się przed sobą

Ta książka skusiła mnie okładką, jak nigdy. A potem było już tylko dziwnie. Denerwuje główna bohaterka  a jednocześnie lektura trzyma w napięciu, ciągle chce się do niej wracać i jak najszybciej dokończyć.
Margo to wypiękniona, pachnąca i niezwykle nieskazitelna pani bizneswomen. Prowadzi klinikę zajmująca się badaniami biotechnologicznymi. Zatrudnia i wymaga. Jest zimna, sztywna i bojąca się zarazków, których dopatruje się wszędzie,. To obsesja, która uniemożliwia jej odetchnąć życiem pełną piersią. Kobieta wraca do rodzinnego miasta po latach i spotyka dawną przyjaciółkę. Anna jest skromną osobą, matką dwójki synów, którą mąż porzucił dla "młodszej, bardziej powabnej". Spotkanie odświeża wspomnienia, które bolą i o których chce się zapomnieć a Anna wkracza w życie Margo z przysłowiowymi butami.
I nagle staje się coś, co kłóci się z wizerunkiem zimnej bizneswomen. Margo wyrusza w podróż, tak z biegu, bez większego przygotowania, na dodatek zabierając ze sobą dwie młode współpracownice z małym dzieckiem. Kierunek - włoskie Positiano... I nagle okazuje się inną osobą.
Ucieczka przed sobą okazuje się beztroskimi wakacjami na plaży w pięknym włoskim miasteczku. Początkowy opór towarzyszek podróży przerażonych hojnością szefowej, zbieg różnych mniej lub bardziej przyjemnych sytuacji, wspomnienia i mnóstwo czasu do rozmyślań - to wszystko składa się na parę dni w raju. Niestety Margo musi wracać do kraju: niedbałość pracowników w klinice uruchamia splot wydarzeń, które w ostateczności okazują się... no właśnie. Czy Margo odzyska szczęście i bliską osobę? Czy wygra z ciężką chorobą? Czy odnajdzie w życiu spokój i zrozumie, co jest ważne?
"Ukryć się przed sobą" to literacka podróż w głąb siebie, Ta niepozornych rozmiarów książka porusza różne emocje. Autorka bardzo wyraziście, wręcz w przerysowany sposób wykreowała główną bohaterkę. Jak ona irytuje tym swoim natręctwem i doszukiwaniem się wszędzie zarazków i bakterii, jak drażni jej perfekcyjność i chęć izolacji a później, podczas podróży, rozrzutność i materialne uszczęśliwianie wszystkich dookoła, tak jakby szczęście można było sobie kupić. Drażni i denerwuje a jednak przyciąga. To chyba celowy zabieg, by pokazać czytelnikowi, co jest tak naprawdę w  naszym życiu najistotniejsze i uświadomić, że czasem nie da się nigdzie ukryć się przed wspomnieniami i samym sobą.


"Ukryć się przed sobą" Hanna Gałgańska
Warszawska Firma Wydawnicza
Warszawa 2015
s. 196