Iwona czyta

Kocham czytać, uwielbiam odwiedzać księgarnie i biblioteki, zawsze podglądam okładkę książki czytanej przez kogoś w miejscu publicznym. Jestem książkowym molem. Od kilku lat obiecuję sobie, że zacznę prowadzić statystyki przeczytanych książek.

Stąd pomysł na bloga, na swoisty pamiętnik przeczytanych książek.....

Zapraszam więc do mnie:)

piątek, 11 lipca 2014

"Vietato Fumare czyli reszta z bloga i coś jeszcze"

Artura Andrusa nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. "Dziennikarz, poeta, konferansjer, radiowiec od zawsze związany z Programem 3 Polskiego Radia, autor i wykonawca tekstów kabaretowych, felietonów i piosenek, jedna  z najbardziej rozpoznawalnych i najpopularniejszych postaci na polskiej scenie kabaretowej." - głosi rekomendacja autora książki na okładce. Od siebie dodam jeszcze, że to wnikliwy obserwator i prześmiewca otaczającej rzeczywistości.
Książka to zbiór satyrycznych tekstów zamieszczanych przez autora na jego blogu, w czasopismach "Zwierciadło" i "Gazeta Lekarska". Wiele z nich znam również z recitali, na których miałam okazję bywać. I tu mała dygresja - wydaje mi się, że zdecydowanie lepiej się czyta teksty, jeśli zna się Artura Andrusa z występów publicznych. Smaczku dodaje im bowiem specyficzny, lekko znudzony tembr głosu autora, który, gdy czytam felietony, ciągle gdzieś słyszę z tyłu głowy.
Lektura to świetna okazja do poprawienia sobie nastroju, co rusz wybuchałam śmiechem, dziwiąc się niejednokrotnie, jak autor wpadł na pewne porównania, jak dobrał skojarzenia, gmatwając sytuacje w taki sposób, że na końcu zawsze jesteśmy w punkcie wyjścia. 
Teksty Artura Andrusa ukazują wiele sytuacji dnia codziennego przedstawionych w krzywym zwierciadle. Czasami nie zdajemy sobie sprawy z tego, ile absurdów i satyry znajduje się wokół nas, wiele sytuacji prowokujemy sami. Nie zauważamy śmiesznych reklam, dziwnych skojarzeń, nie potrafimy śmiać się z otaczajacych nas paradoksów. Uzmysławia nam to lektura tej książki a jej autor nieustannie zachwyca tą rzadką cechą, jaką jest umiejętność wnikliwej obserwacji przez pryzmat satyry i poczucia humoru. Chociaż sam Andrus przedstawia siebie zupełnie inaczej sugerując w jednym z felietonów "...proszę mi w rodzinnym Sanoku wybudować wodospad. Będzie to akt o wymiarze symbolicznym. Przecież od lat zawodowo zajmuję się laniem wody" ("Zasłyszane, przeczytane, zobaczone, benefis" s. 208). No cóż, jeśli o mnie chodzi....nie mam nic przeciwko Wodospadowi Niagara, panie Arturze.

Artur Andrus "Vietato Fumare, czyli reszta z bloga i coś jeszcze"
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Warszawa 2014
s.362.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz